Kolejna urokliwa miejscowość na Makarskiej Riwierze. Za co lubię to miejsce? Przede wszystkim za piękne plaże! W ogóle mam słabość do małych nadmorskich miejscowości – mają w sobie coś wyjątkowego.
Zaostrog to niewielka osada, w której mieszka około 200 osób. To świetne miejsce na spokojne wakacje, zwłaszcza że niedawno otwarto tu supermarket Plodine. To ogromna wygoda – kolejny tak duży sklep znajduje się dopiero w Makarskiej. Każdy, kto podczas wakacji gotuje samodzielnie, wie, jak ważny jest łatwy dostęp do dobrze zaopatrzonego marketu. Ja zdecydowanie wolę Plodine w Zaostrogu niż w Makarskiej – brak korków, duży parking i mniejszy tłok w środku sprawiają, że zakupy są dużo przyjemniejsze.
Ale wracając do samego Zaostrogu – ma on wielu swoich wiernych fanów. W sezonie jest tu sporo turystów, co wynika z dobrze rozwiniętej bazy noclegowej, w tym ośrodków kolonijnych i obozowych. To świetne miejsce zarówno na leniwe spacery, jak i na aktywność fizyczną, np. bieganie.
Najważniejszym zabytkiem miejscowości jest Klasztor Franciszkanów, którego historia sięga XIII wieku. W jego wnętrzach można zwiedzić muzeum, bogato wyposażoną bibliotekę oraz galerię sztuki.
A Legenda o Zaostrogu? Jest!
I dotyczy właśnie klasztoru. Według podań, w dawnych czasach mnisi ukryli w klasztorze skarb, który miał być darem dla świętego Mikołaja – patrona żeglarzy i rybaków.
Dawno temu, gdy piraci często napadali na dalmatyńskie wybrzeże, mieszkańcy Zaostrogu schronili się w murach klasztoru. Mnisi, chcąc ochronić skarby zgromadzone przez wieki, ukryli je w tajnym podziemnym tunelu prowadzącym z klasztoru aż do morza.
Pewnej nocy, gdy piraci zaatakowali wioskę, nagła burza rozszalała się nad Adriatykiem. Potężna fala zalała statki najeźdźców, a wiatr rozpędził ich flotę na otwarte morze. Mieszkańcy wierzyli, że to święty Mikołaj zesłał burzę, by ocalić Zaostrog.
Do dziś mówi się, że skarb nigdy nie został odnaleziony, a jego strażnikiem jest duch jednego z mnichów. Nocą, w ciszy klasztornych krużganków, można podobno usłyszeć jego kroki.
