Historia lawendy na Hvarze

Kto naprawdę zasadził pierwszą lawendę na Hvarze? Historia, o której nie mówi się głośno…

Dziś Hvar pachnie lawendą tak intensywnie, że wielu turystów myśli, że rosła tu „od zawsze”. A jednak… ta fioletowa magia ma bardzo konkretny początek. I konkretne imię.

📍 Velo Grablje, rok 1928.

Wyspa zmaga się z kryzysem. Winorośle i oliwki niszczą choroby, ludzie żyją z dnia na dzień. I wtedy jeden mieszkaniec podejmuje decyzję, która zmieni los Hvaru na kolejne stulecia.

Nazywał się Bartol (Bartul) Tomičić.

Rolnik, marzyciel… a może po prostu człowiek, który umiał zobaczyć coś, czego inni jeszcze nie widzieli.

🌱 Bartol przywiózł pierwsze sadzonki lawendy i posadził je na kamienistej ziemi nad Velo Grablje. Sąsiedzi podobno pukali się w czoło — „tu nic nie urośnie!”.

Ale urosło. I to jak!

Z roku na rok pole Bartola rosło, aż w końcu inni zaczęli go naśladować. W latach 30. i 40. zbocza wokół Velo Grablje i Brusje zamieniły się w fioletowe morze, a Hvar stał się największym producentem lawendy na Bałkanach.

Zapach lawendy stał się zapachem nadziei.

A jedna decyzja jednego człowieka — symbolem całej wyspy.

Dziś, choć część pól zniknęła przez pożary i migrację, tradycja Bartola żyje dalej: w olejkach, w rękodziele, w historii opowiadanej na Festiwalu Lawendy.

Na jego rodzinnym domu wisi dziś tablica: „Ten, który pierwszy wierzył w lawendę”.

💜 Hvar pachnie lawendą dzięki jednemu odważnemu człowiekowi.

I może dlatego ten zapach tak mocno zapada w pamięć — bo niesie w sobie historię odwagi, uporu i dalmatyńskiej duszy.